Dwa razy po 5:1, ale jakże odmienne nastroje
Uwagę kibiców piłki nożnej w Polsce przykuwały wczoraj dwa meczy, w których wystąpiło kilku polskich piłkarzy.
Pierwszy mecz należy do tych o których, jak najszybciej chciałoby się zapomnieć. Kanonierzy z Londynu, których wielu uważa za murowanego kandydata do zwycięstwa w Premier League, z Wojtkiem Szczęsnym w składzie ponieśli sromotną klęskę na stadionie Liverpoolu. Arsenal nie istniał w tym meczu. Martin Skrtel zdobył dwa gola. Dwa razy trafił również Raheem Sterling. Jakby tego było mało to jeszcze jedną bramkę dorzucił Daniel Sturridge.
To już nie pierwsza tak sromotna porażka Arsenalu w ostatnich sezonach. Zespół, który daje sobie strzelić aż 5 bramek w jednym meczu nie wystawia sobie zbyt dobrego świadectwa. Po takim blamażu trudno będzie znaleźć kogokolwiek, poza zagorzałymi fanami Arsenalu, kto będzie wierzył w szanse Kanonierów na mistrzostwo Anglii.
Drugim meczem w którym wystąpiło kilku Polaków i to po obu stronach było spotkanie Bundesligi, w którym Werder Brema podejmował Borussię Dortmund. Również w tym meczu doszło do ostrej strzelaniny, ale tym razem to gospodarz nie miał nic do powiedzenia. Wynik spotkania dla Dortmundu otworzył i zakończył Robert Lewandowski. Potem bramki zdobywali inni zawodnicy, w tym dwie przepieknej urody były dziełem Henricha Mchitarjana. W składzie Werderu zadebiutował Ludovic Obraniak. Jednak rezultat końcowy mówi wszystko i Ludo nie otrzyma wysokich not za to spotkanie. Starał się i dużo biegał, ale Werder to teraz drużyna w rozsypce.
Wyniki obu spotkań były identyczne i niecodzienne ... 5:1. Kibice oglądający te mecze mogą być usatysfakcjonowani z widowiska piłkarskiego. Jakie panują nastroje wśród kibiców dopingujących drużyny z polskimi piłkarzami? Jak dla mnie to pomieszanie z poplątaniem.
Pierwszy mecz należy do tych o których, jak najszybciej chciałoby się zapomnieć. Kanonierzy z Londynu, których wielu uważa za murowanego kandydata do zwycięstwa w Premier League, z Wojtkiem Szczęsnym w składzie ponieśli sromotną klęskę na stadionie Liverpoolu. Arsenal nie istniał w tym meczu. Martin Skrtel zdobył dwa gola. Dwa razy trafił również Raheem Sterling. Jakby tego było mało to jeszcze jedną bramkę dorzucił Daniel Sturridge.
To już nie pierwsza tak sromotna porażka Arsenalu w ostatnich sezonach. Zespół, który daje sobie strzelić aż 5 bramek w jednym meczu nie wystawia sobie zbyt dobrego świadectwa. Po takim blamażu trudno będzie znaleźć kogokolwiek, poza zagorzałymi fanami Arsenalu, kto będzie wierzył w szanse Kanonierów na mistrzostwo Anglii.
Drugim meczem w którym wystąpiło kilku Polaków i to po obu stronach było spotkanie Bundesligi, w którym Werder Brema podejmował Borussię Dortmund. Również w tym meczu doszło do ostrej strzelaniny, ale tym razem to gospodarz nie miał nic do powiedzenia. Wynik spotkania dla Dortmundu otworzył i zakończył Robert Lewandowski. Potem bramki zdobywali inni zawodnicy, w tym dwie przepieknej urody były dziełem Henricha Mchitarjana. W składzie Werderu zadebiutował Ludovic Obraniak. Jednak rezultat końcowy mówi wszystko i Ludo nie otrzyma wysokich not za to spotkanie. Starał się i dużo biegał, ale Werder to teraz drużyna w rozsypce.
Wyniki obu spotkań były identyczne i niecodzienne ... 5:1. Kibice oglądający te mecze mogą być usatysfakcjonowani z widowiska piłkarskiego. Jakie panują nastroje wśród kibiców dopingujących drużyny z polskimi piłkarzami? Jak dla mnie to pomieszanie z poplątaniem.
Skomentuj wpis