Lewandowski i Zambrano po pierwszej rundzie. Piłkarskie KSW?
Borussia Dortmund wygrała wczoraj z Eintrachtem Frankfurt w ćwierćfinałowym meczu Pucharu Niemiec DFB Pokal. Jedynego gola strzelił Pierre-Emerick Aubameyang, ale nie z tego powodu zapamiętamy ten mecz.
Wszystko za sprawą peruwiańskiego obrońcy Carlosa Augusto Zambrano Ochandarte. Obrońca Eintrachtu miał w tym meczu jedno zadanie: wyeliminować z gry Roberta Lewandowskiego, cokolwiek by to miało oznaczać. Z wypowiedzi pomeczowych szkoleniowca Eintrachtu, Armina Veh, można przypuszczać, że wszystko, co Zambrano robił w tym meczu było za jego przyzwoleniem.
Zambrano pokazał w tym meczu cały arsenał "sztuczek", które ani z fair play, ani z umiejętnościami piłkarskimi nie mają wiele wspólnego. A to sprzedał kuksańca, a to coś szepnął na ucho, a to odepchnął … aż w końcu uderzył Polaka łokciem w klatkę piersiową.
Trzeba przyznać, że Lewy nie był mu dłużny. Kibice Eintrachtu Frankfurt widzieli to jednak inaczej. Ich wrogiem był Lewandowski. Po jednym z takich "zajść" Lewandowski podał rękę Zambrano. Jednak ten z niechęcią odrzucił ten gest.
Tak naburmuszonego i nabuzowanego obrońcy już dawno nie widziałem w meczu piłkarskim. Trudno oceniać emocje jakie kierują ludźmi. Tym bardzie, gdy wszystko widzimy na ekranie telewizora. Jednak złe emocje powinny być z całą mocą piętnowane i rugowane. Oczywiście arbiter niczego nie widział.
Najwyższy czas skończyć z hipokryzją sędziowską i wprowadzić challenge.
Za kilka dni kolejny mecz tych drużyn. Tym razem w ramach rozgrywek Bundesligi. Zambrano wraz z kolegami przyjadą do Dortmundu. Bardzo "ciekawa" będzie druga odsłona pojedynku Lewego z Zambrano ... jeżeli w ogóle do niej dojdzie. Ale na to pytanie może odpowiedź tylko Armin Veh.
Wszystko za sprawą peruwiańskiego obrońcy Carlosa Augusto Zambrano Ochandarte. Obrońca Eintrachtu miał w tym meczu jedno zadanie: wyeliminować z gry Roberta Lewandowskiego, cokolwiek by to miało oznaczać. Z wypowiedzi pomeczowych szkoleniowca Eintrachtu, Armina Veh, można przypuszczać, że wszystko, co Zambrano robił w tym meczu było za jego przyzwoleniem.
Zambrano pokazał w tym meczu cały arsenał "sztuczek", które ani z fair play, ani z umiejętnościami piłkarskimi nie mają wiele wspólnego. A to sprzedał kuksańca, a to coś szepnął na ucho, a to odepchnął … aż w końcu uderzył Polaka łokciem w klatkę piersiową.
Trzeba przyznać, że Lewy nie był mu dłużny. Kibice Eintrachtu Frankfurt widzieli to jednak inaczej. Ich wrogiem był Lewandowski. Po jednym z takich "zajść" Lewandowski podał rękę Zambrano. Jednak ten z niechęcią odrzucił ten gest.
Tak naburmuszonego i nabuzowanego obrońcy już dawno nie widziałem w meczu piłkarskim. Trudno oceniać emocje jakie kierują ludźmi. Tym bardzie, gdy wszystko widzimy na ekranie telewizora. Jednak złe emocje powinny być z całą mocą piętnowane i rugowane. Oczywiście arbiter niczego nie widział.
Najwyższy czas skończyć z hipokryzją sędziowską i wprowadzić challenge.
Za kilka dni kolejny mecz tych drużyn. Tym razem w ramach rozgrywek Bundesligi. Zambrano wraz z kolegami przyjadą do Dortmundu. Bardzo "ciekawa" będzie druga odsłona pojedynku Lewego z Zambrano ... jeżeli w ogóle do niej dojdzie. Ale na to pytanie może odpowiedź tylko Armin Veh.
Skomentuj wpis